Pewnie się powtarzam, ale napiszę tu znowu:
UWIELBIAM nasze rodzinne, weekendowe wycieczki !
Z celebrowaniem chwili, poznawaniem i oglądaniem przestrzeni,
snuciem się bardzo niespiesznym, pycha jedzeniem ...
Uwielbiam również kolorową, słoneczną jesień !
Z tych dwóch uwielbień powstała właśnie ubiegło-niedzielna wyprawa do CIESZYNA.
Rozpoczęła się kawą w Mc-Donaldowym ogródku pod Bielskiem, ze słońcem na oczach.
Potem już cieszyńska Starówka, Zamkowe Wzgórze, przejście Mostem Przyjaźni na czeską stronę
i zjedzenie czeskiego obiadu (placki ziemniaczane z serem ołomuńckim i szynką w środku
plus zupa czosnkowa) - MNIAM !
Potem Bulwary i cudnie jesienna Cieszyńska Wenecja.
I deser w Cafe Arkady (paluch z wiśniami na ciepło plus lody plus bita śmietana :-))
Było WSPANIALE !
O jedzeniu napisałam - jesień i Cieszyn obfociłam:
UWIELBIAM nasze rodzinne, weekendowe wycieczki !
Z celebrowaniem chwili, poznawaniem i oglądaniem przestrzeni,
snuciem się bardzo niespiesznym, pycha jedzeniem ...
Uwielbiam również kolorową, słoneczną jesień !
Z tych dwóch uwielbień powstała właśnie ubiegło-niedzielna wyprawa do CIESZYNA.
Rozpoczęła się kawą w Mc-Donaldowym ogródku pod Bielskiem, ze słońcem na oczach.
Potem już cieszyńska Starówka, Zamkowe Wzgórze, przejście Mostem Przyjaźni na czeską stronę
i zjedzenie czeskiego obiadu (placki ziemniaczane z serem ołomuńckim i szynką w środku
plus zupa czosnkowa) - MNIAM !
Potem Bulwary i cudnie jesienna Cieszyńska Wenecja.
I deser w Cafe Arkady (paluch z wiśniami na ciepło plus lody plus bita śmietana :-))
Było WSPANIALE !
O jedzeniu napisałam - jesień i Cieszyn obfociłam:
A po czeskiej stronie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz