Dokładnie na dwieście ósmym kilometrze polskiego wybrzeża, w miejscowości Czołpino,
na terenie Słowińskiego Parku Narodowego
MORZE odsłoniło ... pozostałość PUSZCZY sprzed ... trzech tysięcy lat !
Wyruszając w naszą nadmorską Podróż - bardzo z Gosią chciałyśmy właśnie TAM pojechać.
Było to wcale niełatwe, bo nie miałyśmy do dyspozycji samochodu, a przemieścić się tam
- to proces ogólnie dość skomplikowany. I nagle, na warsztatach u Ignacjanów, 2 dni wcześniej,
przy kolacji poznałyśmy KAMILĘ, która niespodziewanie powiedziała (obiecała), że nas tam ... zawiezie! Jeszcze większą niespodzianką była maleńka TOSIA, która nam w wyprawie nadmorskiej towarzyszyła. Jak też czarodziejski LAS z dywanami z mchu i drzewami jak z Narnii ...
Hasłem ogólnym WIOSENNEJ PODRÓŻY było dla mnie słowo: "NIESPIESZNIE" :-)
Po tej plaży jednak gnałam w tempie równym wichrowi, który mroził płuca i przenikając
je na wylot. W tym akurat dniu MARZEC nie rozpieszczał bowiem pogodowo
- ręka drżała więc zziębnięta a palec ślizgał się po migawce aparatu.
Wątły Duch mój przystanął nawet w połowie i chciał zawrócić.
Morze gniewało się sztormowo - do dziś nie wiem o co ...
Ale dałam radę !!! :-) I nawet na fotkach chyba wcale nie widać, że było tak ... TRUDNO ...
Wiem, że KIEDYŚ jeszcze WRÓCĘ w tamte okolice ...
I może wtedy już nie będzie dębowych, stareńkich pni na plaży, na 208 kilometrze ...
Bałtyk corocznie zabiera wszak około pół metra WYBRZEŻA ...
Takie to CHWILE ULOTNE ...
na terenie Słowińskiego Parku Narodowego
MORZE odsłoniło ... pozostałość PUSZCZY sprzed ... trzech tysięcy lat !
Wyruszając w naszą nadmorską Podróż - bardzo z Gosią chciałyśmy właśnie TAM pojechać.
Było to wcale niełatwe, bo nie miałyśmy do dyspozycji samochodu, a przemieścić się tam
- to proces ogólnie dość skomplikowany. I nagle, na warsztatach u Ignacjanów, 2 dni wcześniej,
przy kolacji poznałyśmy KAMILĘ, która niespodziewanie powiedziała (obiecała), że nas tam ... zawiezie! Jeszcze większą niespodzianką była maleńka TOSIA, która nam w wyprawie nadmorskiej towarzyszyła. Jak też czarodziejski LAS z dywanami z mchu i drzewami jak z Narnii ...
Hasłem ogólnym WIOSENNEJ PODRÓŻY było dla mnie słowo: "NIESPIESZNIE" :-)
Po tej plaży jednak gnałam w tempie równym wichrowi, który mroził płuca i przenikając
je na wylot. W tym akurat dniu MARZEC nie rozpieszczał bowiem pogodowo
- ręka drżała więc zziębnięta a palec ślizgał się po migawce aparatu.
Wątły Duch mój przystanął nawet w połowie i chciał zawrócić.
Morze gniewało się sztormowo - do dziś nie wiem o co ...
Ale dałam radę !!! :-) I nawet na fotkach chyba wcale nie widać, że było tak ... TRUDNO ...
Wiem, że KIEDYŚ jeszcze WRÓCĘ w tamte okolice ...
I może wtedy już nie będzie dębowych, stareńkich pni na plaży, na 208 kilometrze ...
Bałtyk corocznie zabiera wszak około pół metra WYBRZEŻA ...
Takie to CHWILE ULOTNE ...
A oto KAMILA i TOSIA.
Z całego serca DZIĘKUJEMY !!!
Asiu, przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń